Estonia objazdowo TOP 8 atrakcji z dziećmi (lipiec 2017)
Do krajów potocznie nazywanych Baltics wybraliśmy się w lipcu 2017. Litwę i Łotwę potraktowaliśmy może rzeczywiście trochę po macoszemu, ale to właśnie Estonia skradła nasze serca! Oto nasza trasa i nasze subiektywne najciekawsze atrakcje do odwiedzenia z dziećmi:
1. Zamek w Rakvere
Po odwiedzeniu zamku w Rakvere żałowaliśmy jednego, że nie zarezerwowaliśmy sobie na niego całego dnia! W bilecie wstępu zawarte jest milion atrakcji, dokładną rozpiskę godzin poszczególnych pokazów dostaje się w kasie. Są m.in. pokazy musztry, lekcje fechtunku, warsztaty garncarstwa, loch z salą tortur i strzelanie z łuku oraz kuszy. Obsługa ubrana jest w stylizowane stroje, na miejscu można zjeść i napić się w prawdziwej karczmie, na podwórzu pasie się osiołek. Miejsce jest genialne, zwłaszcza jeśli podróżujecie z dziećmi, którym nie wystarczy podziwianie muzealnych eksponatów zza szyby :)
2. Park narodowy Lahemaa
Estonia to raj dla piechurów na co dzień raczej kanapowych :) Ścieżki są płaskie, a widoki przepiękne. Tak jest na bagnach, o których za chwilę i tak jest w parkach nadmorskich. Niesamowite jest to, że Bałtyk w Estonii mieni się wieloma odcieniami turkusu, ma zupełnie inny kolor niż u nas. Rzeczywiście nie ma tam pięknych piaszczystych plaż, większość wybrzeża jest nad wyraz podobna do naszych pojezierzy mazurskich, ale ma to swój urok. Głazy narzutowe w parku Lahemaa i możliwość pochodzenia sobie w płytkiej zatoce zrobiły na nas duże wrażenie.
3. Ścieżki zdrowia na bagnach, Soomaa National Park i Rannametsa Tolkuse
Wymieniam je w jednym wpisie, bo są niedaleko siebie i dość podobne, warto przejść się obiema trasami. Soomaa to ścieżka po bagnach i lesie z ładnym widoczkiem na rzekę po drodze i niską platformą widokową mniej więcej w połowie drogi. Przejście całej trasy trwa niewiele ponad godzinę. Po drodze można obserwować rosiczki, chmury pięknych niebieskich motyli i duże ilości kolorowych gąsienic.
Ścieżka w Rannametsa jest podobnej długości, albo krótsza. Dla nas była o tyle ciekawsza, że można było przejść się po zarośniętych sosnowym lasem wysokich wydmach, wspiąć się na wysoką platformę, z której można podziwiać piękną panoramę okolicy z Bałtykiem w tle, a potem zobaczyć bagna z wyjątkowo urokliwymi jeziorkami.
Uwaga, nie ma tu parkingu jako takiego, parkuje się przy drodze, na szczęście w tym miejscu szosa jest szeroka. W nawigacji wystarczy wpisać Rannametsa-Tolkuse.

4. Wyspa Saaremaa
Co tu dużo mówić - lubimy wyspy! Wolno toczące się życie, atrakcje, które są z reguły blisko siebie, krótko mówiąc, jeśli podróżujecie po Estonii, nie omijajcie Saaremy(y) :)
Bilety na prom kupcie online, kupując na miejscu możecie czekać na miejsce na promie nawet do kilku godzin, jeśli akurat sporo ludzi kupiło przez internet albo kiedy przewożona jest cysterna z paliwem i wtedy wpuszczana jest minimalna ilość aut.
Warto zatrzymać się tu na 2-3 dni, żeby spokojnie pozwiedzać bez pośpiechu, oto nasze propozycje, w kolejności przypadkowej:
Latarnia morska w Sorve
Do samej latarni nie wchodziliśmy, natomiast na plaży jest sporo malowniczych głazów, spokojnie można tu sobie zrobić np. piknik. Dzieciom najbardziej przypadło do gustu zbieranie kamyków, w których po rozłupaniu widać było muszelki. Nasz syn do dziś twierdzi, że zebrał amonity...
Plaża Tuhkana Rand
Ładnej plaży trochę się naszukaliśmy w Estonii, nie będziemy udawać, że było inaczej... Ale jak już ją znaleźliśmy, cieszyliśmy się chyba nawet bardziej niż dzieci i spędziliśmy na niej cały dzień (mimo, że plażowanie nie należy do naszych ulubionych sportów). Wydmy, złocisty piasek i bardzo przejrzyste morze, no i te instagramowe krajobrazy :) Warto skręcić w leśną dróżkę i znak PLAŻA w lewo nie dojeżdżając do punktu określanego w nawigacji jako Tuhkana Rand i zaparkować na leśnym parkingu.
Skansen wiatraków w Angla
Fajne miejsce dla dzieci, mogą pobiegać po terenie, wejść do wiatraka na samą górę, poprzeciągać liny itp itd. Oprócz tego w pobliskich zagrodach są kozy i inne zwierzaki, a także stare maszyny budowlane - nie ma jak zdjęcie na traktorze :)
Sam zamek w środku jest średnio ciekawy, ale teren dookoła jest super. Pilnujcie dzieci, bo mury nie mają żadnych barierek, a spadek do fosy jest dość wysoki i stromy. Wypchane zwierzęta w środku jest zrobiły furorę - zwłaszcza łoś :)
Jeżdżąc pomiędzy tymi atrakcjami możecie zahaczyć też o krater w Kaala (aczkolwiek dzieci chyba spodziewały się czegoś innego po naszych opowieściach o meteorytach) i kościoły warowne. My widzieliśmy ten w Valjala i bardzo nam się podobał.
5. Centrum AHHAA w Tartu
Mając w perspektywie dość długą trasę z Viinistu, gdzie mieliśmy hotel, aż do Siguldy na Łotwie, postanowiliśmy zrobić pit stop w Tartu. Centrum AHHAA to estoński odpowiednik naszego Centrum Nauki Kopernik. Jest tam labirynt luster, wodne eksperymenty, podnośniki, tunele i cała masa rzeczy, które dzieciaki uwielbiają. Osoby o słabszych nerwach nie powinny wchodzić na piętro, jest tam kolekcja zdeformowanych płodów w formalinie, tak tylko uprzedzam...
Wodospad Keila jest OK, ale jeśli macie mało czasu i musicie wybierać, lepiej odwiedzić ten drugi - Jagala. Poniżej Keila:
A to Jagala, gdzie można nie tylko podziwiać spadające kaskady z góry, ale można też zejść na dół i pobrodzić w wodzie. Widzieliśmy też amatorów błotnych okładów, aczkolwiek sami nie sprawdzaliśmy ich zdrowotnych walorów :)
7. Tallin - starówka
To było jedyne miejsce w Estonii, gdzie rzeczywiście było sporo ludzi. Ale co tu się dziwić, starówka w Tallinie naprawdę warta jest odwiedzenia. Klimat starej hanzy unosi się w ciasnych uliczkach i ukrytych w budynkach detalach, trzeba się tu poszwędać i poszukać takich perełek. O ile Ryga nas trochę rozczarowała (może za sprawą deszczowej pogody), to Tallin zdecydowanie zachęcił nas do ponownych odwiedzin. To tutaj też jedliśmy pyszny stek z łosia!
8. Zatopione więzienie w Rummu
W sumie nie do końca wiemy, czy można tam wchodzić, niby nie, ale ścieżka przez dziurę w murze wydeptana jest konkretnie i ludzie po terenie się kręcą. Jak my byliśmy, akurat trwała tam jakaś sesja zdjęciowa czy film, więc nas wygonili, ale teren zdążyliśmy obejść i fotki popstrykać. Widok jest rzeczywiście szczególny, przechodzi się przez kamieniołom i oczom ukazuje się turkusowo niebieska woda z na wpół zatopionymi, pokrytymi graffiti budynkami. Niektórzy nurkują tu z butlą, ale podobno trzeba bardzo uważać. W wodzie nadal jest sporo drutów kolczastych i innych niemiłych niespodzianek, podobno było tu też kilka wypadków śmiertelnych. Niewątpliwie jednak warto choć rzucić okiem, jeśli jesteście w okolicy.
Jeśli potrzebujecie namiary na nasze sprawdzone noclegi lub wypróbowane knajpy, piszcie na priv, posiadam pełną listę :) A gdybyście czuli niedosyt po powyższym wpisie, obejrzyjcie krótki, podsumowujący cały wypad, filmik na naszym kanale YouTube. Pozdrawiamy!
0 komentarze: