Toskania z dziećmi: Poppi, Montalcino i Montepulciano
Zamek w Poppi
Właściwie zamek zaliczyliśmy jaką oddzielną wycieczkę, ale sprawdźcie, może stamtąd, skąd jedziecie, wszystko ułoży się po drodze :)Droga dojazdowa do zamku, biegnąca przez wąskie stare uliczki, była już atrakcją samą w sobie. Sam zamek jest bardzo kompaktowy, ale ciekawy. Na zewnątrz sprawia wrażenie bardzo starego, wrażenie potęguje też stara studnia na dziedzińcu przed wejściem, a środku natomiast jest odnowiony i jasny. W salach muzealnych jest troszkę ciekawych eksponatów dla dzieci, które można pomocą i wypróbować, przekonując się np. jak działa oddziaływanie elektrostatyczne, można też wspiąć się na dzwonnicę (byle nie o pełnej godzinie :) ) i wyjrzeć na okolicę. To właśnie sprzed zamku w Poppi udało nam się sfotografować piękne ujęcie krętej alei cyprysowej, tak charakterystycznego elementu wielu toskańskich pocztówek. Tuż obok zamku jest bardzo polecana restauracja Casentino, niestety akurat w środę była zamknięta i nie mogliśmy wypróbować jej specjałów.
Creme de la Tuscany creme, czyli droga pomiędzy Montalcino i Montepulciano
Te dwa miasteczka są wymieniane zwykle razem, prawdopodobnie dlatego, że droga pomiędzy nimi zaspokoi wszystkie Wasze fotograficzne toskańskie potrzeby. Gra świateł na zielonych pagórkach, kontrast nieba i słonecznych zbożowych połaci, zarys średniowiecznych miast na horyzoncie, no i oczywiście najsłynniejsza i najbardziej chyba obfotografowana kapliczka świata, czyli Capella della Vitaleta, czegóż chcieć więcej?Do samej kapliczki nie dojedziecie, trzeba zostawić auto pod bramą i przejść się 10 min, najlepiej bardzo rano, albo w złotej popołudniowej godzinie, wtedy zdjęcia wyjdą obłędnie!
Sami zobaczcie:
Montalcino, wino, wino, wino...
Można tu iść na lody, można pobuszować w pamiątkach, ale tak naprawdę to główną atrakcją jest enoteca na zamku. Jest tu imponujący wybór win, raczej tych droższych niż tańszych, smakosze będą na pewno usatysfakcjonowani. Dla nie smakoszy pozostaje bardzo przyjemny, acz krótki spacer po zamkowych murach :)Montepulciano, które w filmie było Volterrą
Trafiliśmy tu wprost na zachód słońca, jeden z piękniejszych, które widziałam. To jedno z tych miasteczek, w których spędziłabym więcej niż jeden krótki wieczór, najchętniej z mężem, lub z przyjaciółmi, włócząc się po wąskich zaułkach i zachęcających małych wine barach. Zmęczona dzieciarnia nie pasowała do tego planu, więc na pewno jeszcze kiedyś Montepulciano odwiedzimy, w innym składzie :)Jedzenia Wam tu nie polecimy. Z racji łatwości rezerwacji online wybraliśmy Il Cuvo, ale jedzenie nas tam nie porwało i choć widok z tarasu był ładny, może lepiej będzie jak wybierzecie inne miejsce...
PS. Fontanny, po której Bella biegła do Edwarda nie ma - był to tylko element scenografii ...
Ciao!
Wspaniałe miejsce. Ja w trakcie wyjazdu do Florencji zorganizowałem sobie też wycieczkę po Toskanii. Takich widoków nie widziałem nigdy wcześniej. Wspaniały region, wręcz bajkowy.
OdpowiedzUsuń